*Mijamy się, może to właśnie ty,
tylko dlaczego wciąż mamy osobno iść*
*Rozdział zawiera scenki +16 czytasz na własną odpowiedzialność.
tylko dlaczego wciąż mamy osobno iść*
*Rozdział zawiera scenki +16 czytasz na własną odpowiedzialność.
Weszła do ogromnego budynku zwanego szpitalem. Było w nim bardzo ciepło ,więc od razu zdjęła kurtkę. Podeszła do pani stojącej na recepcji.
-Przepraszam? W której sali leży Martina Stoessel?
-Jak się pani nazywa?
-Mer..-Ucięła.-Ludmiła Ferro.-Poprawiła się.
-Dobrze w takim razie pani Stoessel kazała panią powiadamiać o jej stanie zdrowia.W tym momencie leży na sali pooperacyjnej. -Wskazała na małą salę obok wielkiego napisu "Oiom".
Ludmiła od razu weszła do wskazanej przez recepcjonistkę sali. Otworzyła drewniane drzwi. Przycupnęła przy łóżku przyjaciółki i obserwowała jej ruchy. Po chwili Tini otworzyła swoje piwne oczy.
-Jak się czujesz?
-Wspaniale.-Rzuciła ironicznie.
-Pytam serio.
-A jak może się czuć osoba z postrzeloną ręką?
-Źle?
-Chyba tak.-Westchnęła.-Lekarz powiedział mi ,że miałam szczęście ,bo kulka przeszła na wylot. Ja jednak myślę ,że to był pech ,że akurat trafił mnie skoro było tyle ludzi w kawiarni.
Ludmi spuściła głowę.
-Co jest?-Zapytała Tini.
-No, bo.... ja byłam celem.
-Wtf?! Ludmiła coś ty zrobiła?
-Nie ja. Moi rodzice. Sama do końca nie wiem dlaczego ten psychopata chce mnie zabić. Najprawdopodobniej chodzi o jakieś porachunki z moimi rodzicami i tym kolesiem co do nas przyjechał.-Do jej oczu napłynęły łzy. Szybko przejechała opuszkami palców po bliźnie na nadgarstku. Było jej przykro. Wyszła z sali i poczekała w poczekalni. Siedziała przyglądając się wysokiemu brunetowi. Myślała ,że skądś go zna. Nie myliła się. Znała go nawet za dobrze. Był to Federico. Tak jak już wcześniej mogliście się domyślić ,bohaterowie znali się wcześniej niż było to napisane na tym blogu. Od razu spuściła głowę żeby jej nie poznał. Wyszła ze szpitala i rozmyślała nad przeszłością.
****
****
Marcus wszedł do domu ,a na stole leżały podarte rajstopy i sukienka Ludmiły. Od razu podszedł do tamtego miejsca. Była tam także karteczka.
"Marcus!
Oddaj Ludmile dobrowolnie jak nie zabijemy Ciebie i Twoją rodzinę!"
Niestety Marcus nie miał wyboru nie mógł oddać Ludmiły w ręce morderców. Wmawiał sobie ,że to przez to iż obiecał to jej rodzicom jednak było inaczej, zakochał się w tej niewinnej istotce. Nie mógł jej oddać bez walki ,nie teraz. Odłożył na bok wszystkie rzeczy i pojechał z powrotem do szpitala. Wolał ją mieć na oku. Wszedł do tego samego budynku co wcześniej Ludmiła. Podszedł do recepcji i zapytał o młodą blondynkę. Recepcjonistka odpowiedziała mu ,że widziała jak własnie wychodzi. Marcus więc wyszedł za nią i poszedł jej szukać. Gdy zobaczył ją rozmawiającą z chłopakiem o czekoladowych oczach odwrócił wzrok. Następną reakcją było podejście do najbliższego drzewa i schowanie się za nim. Słyszał tylko kawałek ich rozmowy.
-Ruggero zrozum mnie ja nie mogę, nie chcę, nie potrafię. Nie jestem Tobą nie umiem tak dobrze udawać ,że nic się nie stało ,bo oboje dobrze wiemy ,że się stało. Jak jesteś blisko to mam ochotę się przyznać przy Tobie nie potrafię udawać. Wiesz o tym. Nie możemy się spotykać będę tęsknić i żałować tej decyzji ,ale wiesz ,ze jest ona słuszna.
-Mechi... Kocham Cię ,ale skoro uważasz to uszanuję Twoją decyzję. Jednak wiesz dobrze ,że czasem należy wybierać to przez co się będzie szczęśliwym niż to co jest słuszne.
-Rugg możliwe ,ale jeżeli przez to naszym bliskim może się coś stać? Nie myślmy egoistycznie. Dobrze wiesz ,że musimy to zrobić ,a teraz ... żegnaj. Nie możemy się widywać. Pa Federico.
-Żegnaj Ludmiło.
Oboje rozeszli się w swoje strony ze smutkiem malującym się na twarzach. Po drodze do domu Marcus zabrał Ludmiłe do auta i pojechał do domu. Ona od razu weszła do swojego pokoju. Wolała być teraz sama bez nie potrzebnych pytań. Po około dwóch godzinach usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Rzuciła ciche "Proszę" i schowała do pudełka JEGO zdjęcia.
-Wszystko okej?
Zapytał wchodząc do pokoju i siadając na łóżku. Miał na sobie same spodnie od piżamy. Jego naga klatka piersiowa idealnie komponowała z opaloną skórą. Ludmiła od razu zwróciła uwagę na jego umięśniony tors.
-Nie...
-Chcesz o tym pogadać?
-Nie.. nie wiem... może?
-Pytasz mnie czy siebie?
-Siebie. Z jednej strony chciałabym się komuś zwierzyć ,lecz z drugiej nie mam siły by o tym rozmawiać.
-Rozumiem. Wiedz ,że możesz ze mną rozmawiać po to tutaj jestem.
Wstał i udał się do wyjścia ,jednak przed drzwiami zatrzymały go słowa:
-Czekaj... Powiem Ci.
-Dobrze.
*1h później*
Ludmiła opowiedziała Marcus'owi całą historię od początku do końca.(od autorki haha pomęczycie się jeszcze trochę i wam nie powiem co tak naprawdę działo się wcześniej z naszą dwójką.)
-Kochasz go?
-Nie wiem czy to jest miłość, bardzo lubię spędzać z nim czas ,ale nie czuję się przy nim bezpiecznie. Zawsze gdy jesteśmy razem coś się dzieje ,tak jak na przykład to co Ci opowiedziałam.
-Możliwe ,że to tylko zauroczenie ,którym nie warto się przejmować.
Przybliżył się trochę do niej i pochylił nad jej malinowymi usteczkami i chudziutkim ciałem. Powoli zmniejszał odległość ,która ich dzieliła ,aż w końcu stało się. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Jednym ruchem wdarł się do jej buzi. Zataczając coraz większe koła swoim językiem. Gdy skończyli delikatnie się uśmiechnęła.
-Potrzebowałam tego... Potrzebowałam Ciebie.
Odwzajemnił przyjazny gest i przejechał otwartą dłonią po jej różowym policzku.
-Wiem.
Po pocałunku długo rozmawiali poruszając najbardziej drażliwe tematy. Dzisiejszej nocy wiedzieli już o sobie wszystko. Miłość? Chyba tak można to nazwać... To uczucie złączyło ich serca. A dawna miłość opadła, skryta na dno jej kruchego serduszka niczym tajemnica skrywana od lat.
"Marcus!
Oddaj Ludmile dobrowolnie jak nie zabijemy Ciebie i Twoją rodzinę!"
Niestety Marcus nie miał wyboru nie mógł oddać Ludmiły w ręce morderców. Wmawiał sobie ,że to przez to iż obiecał to jej rodzicom jednak było inaczej, zakochał się w tej niewinnej istotce. Nie mógł jej oddać bez walki ,nie teraz. Odłożył na bok wszystkie rzeczy i pojechał z powrotem do szpitala. Wolał ją mieć na oku. Wszedł do tego samego budynku co wcześniej Ludmiła. Podszedł do recepcji i zapytał o młodą blondynkę. Recepcjonistka odpowiedziała mu ,że widziała jak własnie wychodzi. Marcus więc wyszedł za nią i poszedł jej szukać. Gdy zobaczył ją rozmawiającą z chłopakiem o czekoladowych oczach odwrócił wzrok. Następną reakcją było podejście do najbliższego drzewa i schowanie się za nim. Słyszał tylko kawałek ich rozmowy.
-Ruggero zrozum mnie ja nie mogę, nie chcę, nie potrafię. Nie jestem Tobą nie umiem tak dobrze udawać ,że nic się nie stało ,bo oboje dobrze wiemy ,że się stało. Jak jesteś blisko to mam ochotę się przyznać przy Tobie nie potrafię udawać. Wiesz o tym. Nie możemy się spotykać będę tęsknić i żałować tej decyzji ,ale wiesz ,ze jest ona słuszna.
-Mechi... Kocham Cię ,ale skoro uważasz to uszanuję Twoją decyzję. Jednak wiesz dobrze ,że czasem należy wybierać to przez co się będzie szczęśliwym niż to co jest słuszne.
-Rugg możliwe ,ale jeżeli przez to naszym bliskim może się coś stać? Nie myślmy egoistycznie. Dobrze wiesz ,że musimy to zrobić ,a teraz ... żegnaj. Nie możemy się widywać. Pa Federico.
-Żegnaj Ludmiło.
Oboje rozeszli się w swoje strony ze smutkiem malującym się na twarzach. Po drodze do domu Marcus zabrał Ludmiłe do auta i pojechał do domu. Ona od razu weszła do swojego pokoju. Wolała być teraz sama bez nie potrzebnych pytań. Po około dwóch godzinach usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Rzuciła ciche "Proszę" i schowała do pudełka JEGO zdjęcia.
-Wszystko okej?
Zapytał wchodząc do pokoju i siadając na łóżku. Miał na sobie same spodnie od piżamy. Jego naga klatka piersiowa idealnie komponowała z opaloną skórą. Ludmiła od razu zwróciła uwagę na jego umięśniony tors.
-Nie...
-Chcesz o tym pogadać?
-Nie.. nie wiem... może?
-Pytasz mnie czy siebie?
-Siebie. Z jednej strony chciałabym się komuś zwierzyć ,lecz z drugiej nie mam siły by o tym rozmawiać.
-Rozumiem. Wiedz ,że możesz ze mną rozmawiać po to tutaj jestem.
Wstał i udał się do wyjścia ,jednak przed drzwiami zatrzymały go słowa:
-Czekaj... Powiem Ci.
-Dobrze.
*1h później*
Ludmiła opowiedziała Marcus'owi całą historię od początku do końca.(od autorki haha pomęczycie się jeszcze trochę i wam nie powiem co tak naprawdę działo się wcześniej z naszą dwójką.)
-Kochasz go?
-Nie wiem czy to jest miłość, bardzo lubię spędzać z nim czas ,ale nie czuję się przy nim bezpiecznie. Zawsze gdy jesteśmy razem coś się dzieje ,tak jak na przykład to co Ci opowiedziałam.
-Możliwe ,że to tylko zauroczenie ,którym nie warto się przejmować.
Przybliżył się trochę do niej i pochylił nad jej malinowymi usteczkami i chudziutkim ciałem. Powoli zmniejszał odległość ,która ich dzieliła ,aż w końcu stało się. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Jednym ruchem wdarł się do jej buzi. Zataczając coraz większe koła swoim językiem. Gdy skończyli delikatnie się uśmiechnęła.
-Potrzebowałam tego... Potrzebowałam Ciebie.
Odwzajemnił przyjazny gest i przejechał otwartą dłonią po jej różowym policzku.
-Wiem.
Po pocałunku długo rozmawiali poruszając najbardziej drażliwe tematy. Dzisiejszej nocy wiedzieli już o sobie wszystko. Miłość? Chyba tak można to nazwać... To uczucie złączyło ich serca. A dawna miłość opadła, skryta na dno jej kruchego serduszka niczym tajemnica skrywana od lat.
***
Martina leżała na sali szpitalnej około dwóch dni. Tak bardzo pragnęła wyjść poczuć cieple promienie słońca na delikatnej skórze. Jednak nie mogła narzekać ,poznała bardzo miłego lekarza o imieniu Jorge. Codziennie po kilka godzin spędzała na rozmowach z nim. Pewnego dnia wszedł do jej sali inny lekarz niż zwykle.
-Dzień dobry. Jak się dzisiaj czujesz?
-Dobrze.-Powiedziała zgodnie z prawdą.
-Pan lekarz Jorge.-Na dźwięk jego imienia od razu na jej młodą twarzyczkę wdarł się uśmiech.-Kazał pani przekazać tę karteczkę.-Rzekł podając jej mały skrawek papieru.
Było na nim napisane:
"Cześć Martina.
Wiem ,że nie znamy się za dobrze ,ale chciałbym się z Tobą dzisiaj spotkać. Chciałbym z Tobą porozmawiać. Jeżeli będziesz chciała ze mną pogadać przyjdź dzisiaj około dziewiętnastej do parku.
-Dzień dobry. Jak się dzisiaj czujesz?
-Dobrze.-Powiedziała zgodnie z prawdą.
-Pan lekarz Jorge.-Na dźwięk jego imienia od razu na jej młodą twarzyczkę wdarł się uśmiech.-Kazał pani przekazać tę karteczkę.-Rzekł podając jej mały skrawek papieru.
Było na nim napisane:
"Cześć Martina.
Wiem ,że nie znamy się za dobrze ,ale chciałbym się z Tobą dzisiaj spotkać. Chciałbym z Tobą porozmawiać. Jeżeli będziesz chciała ze mną pogadać przyjdź dzisiaj około dziewiętnastej do parku.
Jorge Blanco Twój lekarz"
Po przeczytaniu tego listu jej dwa pełne policzki pokryły się rumieńcem.
-Mogłabym już dzisiaj wyjść?
-Myślę ,że nie ma przeciwwskazań. Dobrze się czujesz więc możesz się wypisać.-Odparł z delikatnym grymasem.
Dziewczyna od razu podniosła się z łóżka szpitalnego i z lekkim bólem wstała. Wzięła swoją torbę i zaczęła pakować do niej swoje rzeczy. Następną rzeczą jaką wykonała było wzięcie wypisu i wyjście ze szpitala. Oczywiście lekarz przed wyjściem mówił jej ,że musi się zjawić na wizytę kontrolną ,lecz ona nie słuchała cały czas sprzed oczami miała czekoladowe tęczówki Jorge. Cały dzień szykowała się na spotkanie ze znajomym lekarzem. Miała na twarz nałożony delikatny makijaż. Ubrała na siebie obcisłą, kuszącą sukienkę przed kolano z gołymi ramionami. Gdy w końcu wybiła dana godzina Tini wyszła z domu i skierowała się w okolice parku. Długo błądziła wzrokiem po pustych ławkach ,gdy w końcu natrafiła na zgrabną sylwetkę. Pewnym krokiem podeszła do jego uśmiechniętej twarzy. Usiadła obok niego czekając na jego ruch. Odwrócił głowę w jej stronę i wpatrywał się w jej twarz. Wyszukiwał z niej emocji ,które ją dręczyły. Wyczytał z jej oczu speszenie ,więc delikatnie dotknął jej czerwonego policzka i wsadził włosy za ucho.
-O czym chciałeś porozmawiać?-Zapytała zadziornie.
-O Twojej ręce.-Powiedział.-No dobra żartuję ,chciałbym Cię lepiej poznać.
-Skoro tak to więc pytaj o co chcesz.
-O co chcę? Jesteś pewna?
Oboje zaczęli się śmiać. Później zaczął pytać.
-Zaczniemy od prostych rzeczy.-Uśmiechnął się.-Twoje pełne imię i nazwisko.
-Martina Cornelia Stoessel.
-Gdzie mieszkasz?
-Nie wiem czy mogę Ci ufać może jesteś pedofilem i mnie nawiedzisz w nocy.
Zaśmiała się.
-Jest takie ryzyko.-Odwzajemnił gest.
Podała mu dokładną nazwę miejsca jej zamieszkania. Następnym ruchem było "niespodziewane" spadnięcie jej kluczy od domu centralnie przed siedzącym Blanco. Wstała i schyliła się aby podnieść kluczyki. Tym samym czując na sobie pożądane spojrzenie Jorge. Widać było jak robi się czerwony. Lekko zakrył twarz ręką by nie było widać jego pragnącego wzroku. Po zaaranżowanej akcji ponownie usiadła obok niego.
-Masz to pytanie?-Zapytała z uśmiechem.
-Tak. Lubisz truskawki?
-Serio? Nie masz innych pytań?
-Inne są raczej nie takie jakie chciałabyś usłyszeć.
-Haha. Wiedziałam. Zboczuch!-Krzyknęła śmiejąc się.
Przysunął się do niej lekko i przejechał ręką po rozgrzanym udzie. Zobaczył na jej twarzy podniecenie więc nie przestawał tego robić. Dotykał jej części ciała tak jakby nie byli w miejscu publicznym ,a ona głęboko wzdychała. Po zakończonych pieszczotach usiadła na nim okrakiem i przybliżyła swoje piersi do jego klatki piersiowej. Od razu poczuła ,że mu się to podoba ,lecz przypomniała sobie ,że nie są w odpowiednim do tego miejscu więc wstała i usiadła ponownie na ławce i poprawiła sukienkę.
Popatrzył na nią zawiedziony.
-Znamy się dopiero dwa dni.-Uśmiechnęła się delikatnie.-Nie martw się na pewno będzie więcej TAKICH spotkać.-Odparła z naciskiem na słowo "takich".
Od razu się uśmiechnął i spojrzał w dół na szczupłe uda dziewczyny...
----
Dobra tak wiem możecie mnie zabić... Ten rozdział miał być w zeszłym tygodniu ,ale ta głupia nauka... Buu kto to wymyślił? Rozdział napisałam w piątek wieczorem ,ale stwierdziłam ,że nie zdążę napisać drugiego do poniedziałku więc dodałam go dzisiaj. Przepraszam jeszcze raz....
----
Upsik Magic Rose napisała coś "ala" rozdział + 18? Nie ma tam scen +18 tylko ich "urywki" więc ustawiłam +16.
----
Co tam u was? Jak szkoła?
Mam nadzieję ,ze się nie będziecie już gniewać...
---
Jakaś nowość ,bo część rozdziału mi się podoba. Te scenki +16 były takie.. wymuszone? Nie wiem jak to nazwać ciężko mi się to pisało ,ale jednak część mi się podobała. Rozdział dłuższy niż poprzedni i w miarę bardziej uporządkowany.
Kocham Magic Rose.
Moja Kochana! Wrócę! ♡
OdpowiedzUsuńYyyy.... Kochana ten rozdział jest Cudowny! ♡ Martina & Jorge <333 Yyyy a co to kurde miało być z Ludmi i tym Marcusem???? Ja nie chce, żeby oni byli razem! I kurde, że niby ona już nie kocha Fede/Ruggero tylko tego faceta?!?!!? Niiieeee!!!!! -,- Proszę niech ona jeszcze kocha Rugga, no!!! Wiesz co?! No normalnie mam focha!!! Rozdział jest Wspaniały ale i tak mam focha!!!!! Papa fochnięa Julcia^^
UsuńPS. Może i mam focha ale i tak Cię Kocham Perełko! <3
Oj no nie fochaj się !! <3
UsuńJa też kocham <3
Magic Rose
Jem obiadeł i sie ucze wiec szybko.
OdpowiedzUsuńYmm no ummm kurde brak slow jak czylam takie cudo
Zastanawiam sie jak ja moge prowadzic takie gowno zwane blogiem, jak istenieje tyle cudownych blogow w tym twoj
zajmiesz mi miejsce pod nastepnym rozdzialem?
Kocham
Mój cudowny ? Miło lecz się nie zgodzę masz fantastycznego bloga w porównaniu z moim...
OdpowiedzUsuńMagic Rose
Coo? Jej to jest fantastyczne!
OdpowiedzUsuńMasz fantastycznego bloga...nie to co ja!
Będę wpadać!
Czekam na next
Pozdrawiam
K.M.
Fantastyczne? No proszę Cię.. Mogę powiedzieć tylko ,że nie jest aż tak złe jak zwykle ,ale fantastycznym bym tgeo nie nazwała..
UsuńDzięki za kom.
Magic Rose
Nowa czytelniczka :)
OdpowiedzUsuńMiło :)
UsuńMagic Rose
Perełko, zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://ruggchi-w-serduszku.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńBesos, Mechiś ♥
Napewno wpadne dzięki z nominację <3
UsuńMagic Rose
Oni nie mogą być razem no nie!!!! Błagam powiedz, że nie będą...
OdpowiedzUsuńTwój blog jest zarąbisty, fantastyczny cudowny oddaj trochę talentu masz go dużo. Co ja gadam bardzo dużo!!!!
Zajmiesz mi miejscówkę? Wow ile ty masz wyświetleń!!!!!!!
Czekam na szybkiego nexcika kocham i zapraszam do mnie <3
Ojej dziękuję nic nie mogę powiedzieć.. Będem zua....
Usuńhehe
Dzięki <3
Magic Rose
Mnie się bardzo podobało :D
OdpowiedzUsuńLubie takie akcje ha ha ha xD
Biedna Vilu, ale także biedna Lu, którą prześladują Ci psychopaci :c
Dobrze, że nie doszło do czegoś wiecej między nią i Marcusem,
bo ona powinna być z Fede, bo tak na serio to go kocha :D
Viola i napalony lekarz Jorge ha ha ha xd
No proszę, proszę,. Akcja w parku +16 THE BEST :*
Super piszesz kochana <3
------------------
W szkole? zrąbanie. Codziennie sprawdziany i jeszcze do tego poprawianie ocen -.-
Nie dla mnie to Liceum xD
----------------
~RiRi
Dzęki za kom <3
UsuńMagic Rose
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń