28.06.2015

Info? Rok bloga? Depresja?Zawieszenie?Koniec?


Hej bardzo ważne jest dla mnie to abyście przeczytali tą notkę.. . Chodzi o to ,że blogowanie... poprawia mi humor? Nie wiem jak to napisać... Po prostu kiedy wiem ,że czyta mnie tyle osób jest mi lepiej. Uwielbiam pisać opowiadania prawie od zawsze... Pewnego dnia postanowiłam założyć bloga. Było to moje wielkie marzenie. Zaczęłam pisać już dawno ,ale kiedy natknęłam się na bloga pewnej wspaniałej osoby postanowiłam spróbować.  Weszłam na bloggera i zaczęłam pisać... nie.. nie tak to było... Najpierw szukałam blogów na ,których będzie mi się dobrze pisać... Na początku próbowałam swoich sił na Blog.pl. Jednak niestety nie za bardzo wychodziło mi pisanie tam ,a te wszystkie durne reklamy doprowadzały mnie do szału ,więc poszukałam innego bloga... znalazłam bloggera... Napisałam pierwszą notkę powitalną... Zaczęłam pisać... Przez wiele tygodni nie miałam żadnych komentarzy aż pewnego dnia... bum trzy komentarze od trzech osób był to dla mnie szok.. Jednak dzień później musiałam wyjechać... Napisałam bardzo głupi rozdział.. Był on pisany pod wpływem głupawki ...której teraz mi brakuje ,ale nie o tym teraz. Wtedy byłam szczęśliwa wszystko dawało mi powody do uśmiechu ,a teraz?  Teraz nic nie mam..... Ciężko jest mi pisać o takich rzeczach ,ale chodzi mi ogólnie o to ,że dokładnie rok temu wpadłam na pomysł z założeniem tego bloga. Nie jest on wspaniały ,ale jest mój.. co jednak jest dla mnie bardzo ważne.. . Mam ponad 18 tysięcy wejść na bloga wiele czytelników i 23 obserwatorów! Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu! Cieszę się ,że nie rozmawiamy twarzą w twarz ,bo nie wyglądałabym na szczęśliwą ,ale wiedzcie ,że bardzo was kocham i każdemu z was chciałam podziękować z osobna...
Caroline
Jesteś wspaniałą osóbką z ogromnym talentem.
ZAWSZE pomagałaś mi pogodzić się z tym kim jestem.
Nigdy nie pozwoliłaś mi się poddać.
Wiele razy gdy nie wiedziałam jak zakończyć rozdział ty pomogłaś mi i podawałaś przeróżne pomysły.
Bardzo Ci za to dziękuję.
Gdziekolwiek bym poszła wiem,
że ty zawsze będziesz obok.
Nie zostawisz mnie.
Będziesz śledzić każdy mój krok i podnosić mnie gdy upadnę.
Jesteś moim aniołem stróżem.
Niewidzialnym duchem bez skrzydeł pomagającym ludziom ,którzy
stracili pewność siebie.

Maya Hart
...
Dla Ciebie nie mam słów.
Jesteś najlepszą osobą jaką w życiu poznałam.
Chociaż znamy się zaledwie dwa-trzy miesiące 
to ja i tak bardzo mocno się z Tobą związałam.
Chociaż nigdy Ci tego nie mówiłam ,to zawsze
podtrzymywałaś mnie na duchu.
Wiele razy chciałam się poddać.
Usunąć bloga, wszystkie portale społecznościowe,
zapomnieć ,że jestem sama ,ale wtedy czytałam wszystko co do mnie napisałaś.
Przypominałam się ,że dla kogoś coś znaczę,
że jednak mam Ciebie, że nie jestem sama.
Śmierć...Dobra myśl.
Zaraz wróć o czym ja gadam.
Za bardzo Cię kocham by móc odejść, za bardzo kocham życie.
To wszystko jest wspaniałe
Po prostu trafiłam na złych ludzi,
którzy nie potrafili mi pomóc,
ale teraz...mam Ciebie..
DZIĘKUJĘ!

Mechiś Lambre
Ciebie też nie znam długo ,bo około 
pięciu miesięcy ,ale mimo to 
pomagałaś mi wspierając motywującymi 
komentarzami.
Jesteś cudowna! Piszesz nieziemsko!
Przyjemnością dla mnie było czytanie Twojego bloga.
Kiedyś będziesz pisać książki dla nastolatków ,albo dorosłych..
Pamiętaj wtedy o mnie.. miło mi będzie. 
Pamiętam jak pewnego dnia... chciałam zrezygnować.. i szczerze mówiąc
 nadal się nad tym zastanawiam.. jednak nie zrobiłam tego wtedy
Dzięki tobie pamiętaj o tym!!!!!! Kocham Cię!!
Nie wiem za co mam Ci podziękować ,bo mogłabym długo wymieniać,
ale przynajmniej spróbuję:
-Za to ,ze komentowałaś
-Za to ,ze byłaś przy mnie
-Za to ,że wspierałaś
-Za to ,że przez pisanie dodawałaś mi otuchy
-Za to ,że nigdy nie zwątpiłaś
-Za to ,że wierzyłaś we mnie
-Za to ,że przypominałaś mi o tym ,że jednak coś znaczę
-Za najlepsze wspomnienia
-Za drzwi ,które przede mną otworzyłaś
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!

Blanche
Znam Cię chyba najkrócej ze wszystkich 
osób ,które wymieniłam
Kiedyś miałaś bloga... Niestety postanowiłaś zrezygnować.
 Jest mi smutno
Mam nadzieję ,że kiedyś znowu postanowisz pisać..
Cóż dziękuję Ci za to ,ze komentowałaś ,
bo t właśnie wasze komentarze pozwoliły mi przetrwać.
Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś 
jesteś najlepsza pamiętaj o tym..
!!!!

Wercik Weronka Weruś
Możliwe ,że przy Tobie się rozpiszę.
Nie komentowałaś za często ,ale nie o to mi chodzi ,
bo przecież każdy może nie mieć czasu ,albo po prostu może 
nie podobać się mu dane opowiadanie, styl pisania cokolwiek 
Jednak nie chodzi mi o to. Bardzo się z Tobą zżyłam.
Tak jak pisałam w notce powyżej, była pewna bloggerka ,
która zainspirowała mnie szczególnie.
Tą bloggerką Jesteś TY...
Możliwe ,że nawet nie przeczytasz tego posta ,jednak może 
kiedyś w odrębnej przyszłości się na niego natkniesz.
Chciałam Ci bardzo podziękować.
Jak tylko sobie przypomnę wszystkie te opowiadania nad ,
którymi przesiedziałam całą noc ,żeby zrozumieć co tak na prawdę się stało.
To ktoś marł ,albo ktoś się ożenił.. Pamiętam to jakby było wczoraj.
Każdy dzień w wakacje spędzałam nad Twoimi opowiadaniami. 
Najpierw przed założeniem bloga.. Później po. Najlepiej pamiętam
 to opowiadanie ,które zaparło mi dech w piersiach.
Nie wiem czy sobie je przypominasz. Było ono o tym ,że 
Ludmiła i Federico szli "na randkę" 
Poszli do kina na jakiś horror i Ludka się przestraszyła i wtuliła w Federa
.Pamiętam jak podkreśliłaś wtedy to ,że byli na dwu-osobowej kanapie.
To było dla mnie w tamtym momencie bardzo romantyczne. 

Czytałam to opowiadanie chyba z 10 razy zanim do mnie wszystko dotarło.
Codziennie czekałam na nowe rozdziały. Po prostu jak przypomnę sobie tamte chwile.. 
To było niesamowite. Teraz tęsknie za chwilami pełnych
 śmiechu, rozdziałami pełnymi głupich tekstów typu "James Bond na lianie" ... 
Tęsknie za tym.
Niestety nie cofnę czasu i nadal będę tylko sobą.
Chciałam Ci bardzo podziękować ,bo to właśnie dzięki Tobie zaczęłam pisać na bloggerze.
DZIĘKUJĘ!

Tak przy Werciku cholernie się rozpisałam przepraszam po prostu wspomnienia wróciły musiałam to jakoś uwiecznić. Jednak wszystkie jesteście dla mnie tak samo ważne kocham was!!
Teraz wymienię osoby ,które komentowały czasami i ,które znam trochę mniej jednak nie wywyższam nikogo po prostu gdybym miała wymienić wszystkie zalety was wszystkich nie zdążyłabym z tym. To moja wina ,bo zabrałam się za ten post bardzo późno......................... Przepraszam.
Julita XD, Pozytywnie Zakręcona, Patty (dziękuję Ci za wsparcie ! Kocham najmocniej!), Julka Doman (Zawsze byłaś przy mnie! Dziękuję) Lose Hope Juliet Pasquarelli Ludmiła Ferro-Verdas-Pasquarelli Ludmila Ferro Ludmiła Timberlake Lagusiak (Wróć do blogowania kochanie!!!!!) Milena Magierska Mechita Lambre  Veronica (Wróć do nas) 
No i oczywiście najwspanialsza osóbka na świecie moja kochana Agusia (Aga, Agatka, Agacia, Agata, Agejszon, Aguś, Agi, Agula, Agatek) Jesteś wspaniała nie masz bloga ,ale zawsze mi pomagasz w pisaniu mojego zwłaszcza po Brzezowej i rozwalonym łóżku! No nie ważne! Kocham Cię mocniutko! Wiem ,że nie skomentujesz ,ale przeczytasz jestem tego pewna! Tęsknię...
Chciałabym wam oficjalnie powiedzieć... Odchodzę. Jest parę powodów dla ,których to robię... Nie wymienię ich wszytskich ,bo wiele z nich jest dla mnie bardzo krępujące.
-Od jakiś 2 miesięcy serial VIOLETTA przestał mnie tak bardzo interesować.
-Tata zablokował mi Disnay Channel i nnie mogłam dokończyć oglądania go.
-Wiele rzeczy zdarzyło się przez ten czas... wiele osób odeszło nie pozostawiając żadnego śladu.
-Poznałam wiele osób ,które mnie zraniły ,albo ja ich zraniłam.
-Chcę zniknąć... Po prostu odejść... żeby nie było po mnie nigdzie śladu...

Może kiedyś w przyszłości wrócę tu ,albo założę nowego bloga jednak nie będzie to w najbliższym czasie.. (Jeżeli w ogóle dożyję tej dalszej przyszłosci. Sama nie rozumiem co się ze mną dzieje..)
Magic Rose

4.06.2015

Descubri 7.

 
*Nie pragnij być lepszym od innych, najpierw bądź samym sobą*

Załamana dziewczyna opadła zmęczona na zimną podłogę. Siedziała z podkulonymi nogami i myślała, nad chłopakiem o niebieskich oczach,Marcus.. tak się nazywał i nad tym kim naprawdę jest. Przerażało ją to. Przerażało ją to kim jest. Była całkiem sparaliżowana gdy myślała o byciu sobą. Przez tyle czasu kłamała, udawała kogoś innego i nagle gdy mogła być sobą... nie chciała tego. Zmieniła się. Gdy zakładamy na siebie maskę musimy być przygotowani na to ,że staniemy się tym kogo udajemy. Ludmiła udawała przez tyle dni, miesięcy,lat... Silną i zrównoważoną osobę ,a tymczasem coraz bardziej zamykała się w sobie stawała się coraz bardziej krucha. Płakała przez byle co. Federico jej dawna miłość... Wyjechał w poszukiwaniu swojej zaginionej siostry. Wszystko się zmieniło. Kochała ich obu. Nie wiedziała czy to możliwe ,ale tak było. Obojgu dużo zawdzięczała. Przyjaźń... tym uczuciem darzyła Marcus'a ,a Federico? Był jej miłością.. Tym cholernym oczkiem w głowie. Żałowała wielu rzeczy w swoim życiu ,ale na pewno nigdy nie pożałuje tego co wydarzyło się między nią ,a Fede tego cholernego dnia. Dokładnie dwa lata , trzy miesiące, dwa dni, trzy godziny i dziesięć minut temu miejsce miały straszne zdarzenie. Pisano o tym we wszystkich gazetach. 
Niby dwójka normalnych nastolatków ,ale jednak tyle zdziałała. 
Mercedes Lambre była śliczną blondynką z mocnym charakterem. Jej rodzice pracowali wraz z rodzicami jej chłopaka Ruggera, w rządzie. Żadne z nich nie widziało jaki stopień wykształcenia posiadają. Tego pięknego dnia, Mechi szukała ulubionej sukienki matki ,aby pożyczyć ją na bal maturalny. W pewnym momencie zauważyła dziwnie zgięty papierek w biurku ojca. Jej ciekawość zwyciężyła ,więc szybkim ruchem otworzyła wiadomość i przeczytała jej zawartość. Nie mogła uwierzyć w to, co było na niej napisane. 
"Matthew!
Wiem ,że mnie nienawidzisz masz do tego pełne prawo. 
Zrobiłam Ci tym ogromną krzywdę. Jednak musisz mnie wysłuchać.
Chroń Lu... Jest w niebezpieczeństwie. Pamiętasz Marcus'a?
Zawieź ją do niego. Jeżeli tego nie zrobisz nie wiadomo co jej się stanie.
Proszę Cię zadbaj o nią.
Nadal kochająca Miley!"

Z tego listu wywnioskowała ,że jej ojciec zdradza matkę. A przynajmniej zdradzał. Marcus... Kojarzyła go z rodzinnych spotkań ,jednak nigdy nie zbliżyła się do niego na tyle ,by go znać. Bała się. Nie wiedziała o co chodzi Miley. Nie miała pojęcia co się dzieje. Wyszła z domu zostawiając wiadomość na biurku ojca. Musiała pobyć sama. Szła uliczkami Buenos Aires. Nie zwracała uwagi na nikogo ani na nic. Usiadła na niewielkiej ławeczce przy drzewie. Myślała nad różnymi rzeczami. Nie mogła sobie wyobrazić tego ,że mogłaby żyć ,bez nich. Po chwili poczuła na swoich przymkniętych powiekach czyjeś dłonie.
-Zgadnij kto.-Nakazał niski głos.
Dziewczyna dotknęła swoimi malutkimi dłońmi, rąk"nieznajomego". Poczuła mocny zapach jego perfum. Już wiedziała kim jest jej wybawca.
-Federico...-Odparła rozmarzonym tonem.
Chłopak podszedł do niej bliżej i wpatrywał się w jej twarz. Kochał ją. Można było to dostrzec za pierwszym razem gdy się poznali. Kochali się oboje. Przy nim mogła być inna. Mogła być sobą. Zapominała o wszystkich problemach.
-Muszę Ci coś powiedzieć.-Odparła poważna.
-Tak? Co jest tak ważnego kochanie?
Wzięła parę głębokich wdechów.
-Dzisiaj na.. biurku mojego ojca..... Znalazłam list. Był otworzony, więc wzięłam go do ręki i przeczytałam...
-Ludmi..
-Nie przerywaj mi. Wiem ,że źle zrobiłam. Jednak nie o to chodzi. Był to list od kochającej go kobiety.... Wiesz co to oznacza? nie rozumiem jak on mógł.
Z trudem powstrzymywała łzy.
-Hej! Nie musi chodzić o to. Przecież równie dobrze może to być ktoś z rodziny.
-Fede.-Jęknęła.-Nie bądź głupi. Gdy ktoś kończy list "Wciąż kochająca (...)". Może to oznaczać tylko jedno. Jednak nie to jest najgorsze. Ona zna Marcus'a. Zna go rozumiesz? Zna mnie. Zna moich rodziców. Nie wiem skąd ,nie wiem jak ,ale nas zna. Pisała coś o niebezpieczeństwie i ,żeby ojciec zawiózł mnie do Marci.
-Lu nie bój sie. Jestem z tobą. Wszystko się jakoś ułoży. Zapytamy Twojego tatę skąd się znają i kim ona dla niego jest.
-Nie boję się.-Parsknęła histerycznie.
Nie potrafiła się przyznać do strachu. Taka już była. Na zewnątrz silna i niezniszczalna ,a w środku krucha i bezbronna. Nie chciała by ktokolwiek poznał tą drugą wersję ,więc starała się ją ukrywać. Jednak przed nim nie potrafiła. Wiedziała o tym od początku. Wiedziała ,że nie da rady się przed nim schować. Nawet nie próbowała. Lecz teraz... teraz było inaczej. Bała się bardziej niż zwykle. 
-Lud... Przestań. Znam Cię.
Nic więcej nie powiedział. Podniósł się i to samo zrobił z Ludmiłą. Mocno wtulił ją w swój wyrobiony  tors. Nie chciał by płakała. Po niedługiej chwili szli już w stronę  domu ojca Ludmiły. Splótł ich ręce i prowadził. 
*20 min później*
Gdy już doszli do wybranego miejsca oboje się stresowali. Weszli do środka.
-Tato.. Musimy porozmawiać.
-Tak... też miałem z tobą pogadać.
Przełknęła ślinę.
-Czytałam list ,który leżał na biurku.
Pan Matthew potarł nerwowo kark i wbił wzrok w podłogę.
-Czyli już wiesz.... Nigdy nie potrafiłem Ci tego powiedzieć ,ale...,ale nie kocham Twojej matki. Zrobiła wiele złego. Nie potrafiłem jej tego wybaczyć, jednak nie mówiliśmy Ci o rozwodzie ,bo baliśmy się Twojej reakcji.
Dziewczyna wydała z siebie niemy krzyk. Federico podszedł do niej i mocno przytulił.
-Najwyraźniej pomylił pan listy.. Bo nie ten Ludmiła przeczytała.-odparł zezłoszczony Fede.
Matthew zaczął  nerwowo szukać innych kartek na swoim biurku. Zanim znalazł tą właściwą minęło sporo czasu. Przeczytał dokładnie cały liścik i odłożył go zdenerwowany na miejsce.
-Jeżeli myślisz ,ze zdradziłem Twoją mamę to się mylisz. To list od niej. Tak naprawdę nazywa się Miley i jest to list od niej. 
-To dlatego Cię znała..-Wypalił Federico.
-Musimy uciekać. Zawiozę Cię do Marcus'a.
-Nie.-Zaprzeczyła.-Nie pojadę do niego. Nawet go nie znam. Będę spała u Federico.
-Ale Lu Marcus jest..
-Nie obchodzi mnie kim jest. Będę u Fede.
-No dobrze-Odparł zrezygnowany ojciec.-Zawiozę was.
Wszystko działo się tak szybko. Ojciec zawiózł zakochanych pod dom Federico i odjechał. Parę dni po tym zdarzeniu. Mercedes Lambre zaczęła źle się czuć. W szpitalu okazało się ,że jest w ciąży. Dziewczyna dziewięć miesięcy później urodziła ,jednak nie zajęła się dzieckiem. Sprzedała je. Dużo razy tego żałowała ,ale nie mogła cofnąć czasu. Obiecywała dziecko wielu osobom.  Dlatego później ścigała ją mafia... Pewnego dnia gdy weszła do domu całe mieszkanie zastała w krwi...
---
Wróciłam? Sama nie wiem. Czasami mam ochotę zniknąć. Usunąć bloggera, facebooka i wszytsko inne. Jednak parę minut potem zdaję sobie sprawę z tego ,że nie mogę tego zrobić. Obiecałam to pewnej osobie. bardzo dawno temu. A ja zawsze dotrzymuję obietnic. Więc muszę zostać. Nie znaczy to ,że nie chcę. Po prostu jest mi ciężko. Ciężej niż kiedykolwiek...
---
Rozdział jest wymuszony i nie ciekawy przepraszam. Wena nadal nie wróciła.
---
Spojler?
*Dowiecie się co zobaczyła przerażona Lu.
*Ktoś umrze (Nie powiem kto buahaha może główny bohater może nie)
*Miłość...Przetrwa czy nie?
*Czy Ludmiła ucieknie ze szponów obsesji i zacznie normalne życie? Czy może jej  przekonanie okaże się prawdą?
---
Zdaję sobie sprawę z tego ,że mam duże zaległości na wielu blogach ,nadrobię je w przyszłym tygodniu!

Magic Rose