18.05.2015

Przepraszam...nie dałam rady...

Tytuł może nie mówi za dużo jednak jest dla mnie bardzo ważny. Nie nie kończę swojej przygody z bloggerem...tylko...tak jakby...no...nie wiem jak to powiedzieć...przerywam? Może to jedyne pasujące tu określenie. Nie mam w ogóle pomysłów na dalsze rozdziały. Niby coś napisałam ,ale jednak jest to takie nudne ,że po prosty usunę. Nie wiem na ile możliwe ,że do 10 czerwca ,możliwe ,że dłużej. Nie mam pojęcia. Nauczycielki teraz pytają i zapowiadają (lub nie) kartkówki i sprawdziany ,więc muszę przysiąść i się uczyć... Jak znam życie pewnie i tak tego nie zrobię ,ale chociaż spróbuję... Nie będę komantować blogów wielu blogerek ,ale postaram się czytać regularnie jednak nie obiecuję.. Jak wrócę (jeżeli wrócę) to to nadrobie wszystkie zaległości... Przepraszam tych ,którzy już drugi tydzień czekali na rozdział wiem jestem beznadziejna... Przepraszam... Ok.. To chyba tyle...
To ....do zobaczenia? Napisania? Wrócenia na bloga? Przypomnienia sobie o was? O pisaniu? W każdym razie do powrotu....
Magic Rose (Pamiętajcie ,że was kocham i nigdy nie zapomnę!!!!)

11.05.2015

Me and you?-O's. +18

*Wszystkie rzeczy ,które się wydarzyły...wydarzyły się z jakiegoś powodu*


Czasem zastanawiam się nad rzeczami ,które wcale nie są istotne. Tylko ,że skąd ja mogę wiedzieć co ma znaczenie ,a co nie. Czy życie to coś ważnego ? Dla niektórych tak ,dla innych nie ,a dla mnie ? Nie wiem. Ciągle zmieniam zdanie. Może jednak pewnego dnia przystanę na jednym. Życie nas zaskakuje. Ciągle zdarza się coś czego nigdy się nie spodziewaliśmy. Z tego wniosek ,że nie warto wymyślać scenariuszy na kolejny dzień ,ponieważ zdarzy się i tak coś zupełnie innego. Zapewne domyślacie się o czym będzie ta opowieść. Jeżeli jeszcze nie zrozumieliście mojego przekazu to wam wytłumaczę. Moje myśli krążą po głowie jak tornado. Chodzi o życie. Życie to najcenniejszy dar ,jednak niektórzy z niego rezygnują. Dlaczego ? Tego dowiecie się na końcu tej historii. Zamierzam wam opowiedzieć coś co zdarzyło się naprawdę. Nazywam się Ludmiła Ferro i urodziłam się w małej wiosce. Od samego początku nie było mi łatwo. Nie mogłam się uczyć w normalnej szkole ,ani poznawać inne dzieci. Gdy miałam osiem latek spotkało mnie coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Pewnego dnia do mojej wioski przyjechał chłopiec. Nie był taki jak my. Miał na sobie markowe ubrania i dużą grzywkę. Szedł pewnym krokiem za swoim tatą ,który był sołtysem naszej wsi. Moja mama gdy go zobaczyła zbladła i stanęła w drzwiach ,podpierając się o framugę. Ja z racji tego ,że byłam nieśmiałym dzieckiem schowałam się za sukienką mamy i obserwowałam całą tą sytuację. Sołtys podszedł do naszych drzwi i zdjął czapkę

-Dzień dobry.-Uśmiechnął się lekko patrząc na mnie.
-Co pana tu sprowadza ?-Zapytała oschle mama.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.
-No dobrze ,ale nie tutaj.
-Gdzie w takim razie ?
-Jak najdalej stąd.
-Dobrze bądź jutro u mnie w willi
-Będę .
Przez tą całą rozmowę patrzyłam na wyraz twarzy pana Jorge ,dlatego nie zauważyłam z jakim skupieniem przygląda mi się ten chłopiec.
-Tatusiu ?
-Tak Federico ?
-Możemy tu jeszcze zostać ?
-Czemu pytasz ?
-Bo mi się tu podoba.
-No dobrze.
Sołtys po raz kolejny spojrzał na twarz mojej matki.
-Chcesz się czegoś napić ?-Zapytała.
-Chętnie.
Mama wpuściła gościa do środka i zamknęła drzwi ,a ja zostałam sama z Federico. Nie miałam zamiaru siedzieć tak bezczynnie na ziemi i wpatrywać się w pustą przestrzeń ,więc wstałam.  Szłam przed siebie nie świadoma tego ,że za mną cały czas idzie nie znajomy chłopiec ,gdy to zobaczyłam  natychmiast się odwróciłam.
-Czego chcesz ?-Syknęłam.
-Wiedzieć jak masz na imię.
-Ludmiła.
-Czemu tak szybko idziesz?
-Naprawdę tego nie rozumiesz? Nie chcę Cię tu nikogo nie chcę! Zostaw mnie samą.-Krzyczałam
-Ludmi...-Wahał się.-Czemu nie dopuszczasz do siebie myśli ,że nie wszyscy ludzie chcą Cię zranić?
Milczałam.
Zaczęłam znowu iść prosto przed siebie. Tym razem już nie protestowałam żeby szedł za mną. Coś we mnie pękło. Kiedy na niego krzyczałam poczułam .. sama nie do końca umiem to wyrazić ,po prostu ugięły się pode mną nogi. Było w nim coś wyjątkowego co poczułam już od samego początku. Doszłam do miejsca ,w którym chciałam się znaleźć. Było to jedyne miejsce gdzie czułam się bezpieczna i mniej samotna. Było to niewielkie jezioro. Nie miałam przyjaciół więc jedyną osobą jaką polubiłam był on-Federico. Usiadłam na płaskim kamieniu i spojrzałam w jego stronę. Cały czas śledził mnie wzrokiem. Zamrugałam parę razy rzęsami. Od tamtej pory często się spotykaliśmy. Od naszego pierwszego spotkania minęło dziesięć lat. Teraz oboje mieliśmy po osiemnaście.  Siedzieliśmy na piasku oparci o kamień. Federico obejmował mnie ramieniem ,a ja... Ja czułam się szczęśliwa.
-Pamiętasz jak po raz pierwszy tutaj przyszedłeś?- Zapytałam.
-Tak. To było coś wspaniałego. Wtedy Cię poznałem.
Lekko się uśmiechnęłam. Poczułam łaskotanie w brzuchu. Nagle podeszła do nas rudowłosa dziewczyna. Nosiła na twarzy szeroki uśmiech. Tym razem też się uśmiechała. Federico od razu wstał i podszedł do dziewczyny.
-Ludmiła to jest Cande moja dziewczyna.
Kiedy usłyszałam ostatnie słowo zmarszczyłam brwi. Jednak nie dałam po sobie poznać ,że jest mi przykro. Wstałam i podałam rękę dziewczynie.
-Miło Cię w końcu poznać!- Powiedziała.
-W końcu?
-No tak. No bo my z Fedusiem jesteśmy razem tak ze trzy miesiące. Dużo mi o Tobie opowiadał.
Spojrzałam na Federico wzrokiem "?". On tylko wzruszył ramionami.
-Miło. Muszę już iść. Do zobaczenia.
-Czemu? Myślałam ,że zjemy razem kolacje.
-Kolacje?
-Fede Ci nic nie powiedział?
Tym razem to dziewczyna popatrzyła na niego piorunującym spojrzeniem.
-Nie nie mówił. Ale to nawet dobrze i tak bym nie mogła. Bawcie się dobrze.-Wymusiłam uśmiech.
Odwróciłam się i już chciałam odejść ,ale ktoś chwycił mnie za rękę. To był Fede.
-Jesteś zła? -Zapytał ściszonym głosem.
-Nie skądże.-Skłamałam.
-Widzę ,że kłamiesz.
-Federico czego oczekiwałeś? Nagle przyprowadzasz sobie dziewczynę i myślisz ,że wszystko gra. Nie chce mi się z tobą gadać. Pa.
Odeszłam wyrywając się z jego uścisku. Wróciłam do swojego mieszkania. Zadzwoniłam do Naty-mojej jedynej przyjaciółki.
-Hallo?
-Cześć Ludmi.
-Gdzie jesteś?
-Szczerze? Na randce.
-yhym. Dobra nie ważne.
-Czekaj. Albo mi się wydaje ,albo widzę Federico z jakąś rudą laską.
-Tak wiem dzisiaj dowiedziałam się ,że ma dziewczynę.
-Nie pierdz***....
-No niestety. Okay nie będę Ci przeszkadzać. Baw się dobrze.
-Co ty gadasz Federico Cię okłamał ,a ty mi mówisz ,żebym się dobrze bawiła? Ty chyba mnie nie znasz. Zemszczę się na nim. Bay.
-Pa.
Natalia była jedną z najlepszych osób na świecie. Poczułam ulgę gdy moja przyjaciółka postanowiła mi pomóc.  Ubrałam na siebie białą sukienkę przed kolana. Zrobiłam makijaż i fryzurę. Wyszłam z domu. Poszłam do tej samej restauracji ,w której była Naty. Usiadłam na najbliższym wyjścia krześle i przypatrywałam się przyjaciółce. Gdy mnie zobaczyła puściła mi "oczko" i zaczęła iść w stronę Federa.
-Fede?- Zapytała udając zdezorientowaną.
-Oh. Naty. Nie wiedziałem ,że tu będziesz.
-Kim ona jest?- Zapytała zrezygnowana Cande.
-Miałam o to samo zapytać Ciebie.- Zwróciła się do niej Natalia.
-Naty to jest Cande. moja. dziewczyna.
-Co? To ty masz dziewczynę i nic nie mówisz? Od kiedy jesteście razem?
-Od trzech miesięcy.-Odparła zadowolona Candelaria.
-Haha. -Zaśmiała mu się w twarz.-Jesteś żałosny. Rozkochujesz w sobie dziewczyny ,a później rzucasz się na inne? Ciebie pewnie też za niedługo rzuci więc się przygotuj!
-Naty to nie tak przecież z Ludmi jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-"Tylko przyjaciółmi"?! Czyli całowanie się i pieprzenie za przeproszeniem to są gesty przyjacielskie?!
Wtedy Candelaria nie wytrzymała wstała od stołu i krzyknęła:
-Ile to trwa?
-Ale co?
-Od kiedy mnie zdradzasz?!
-Nie zdradzam Cię!
-Kłam dalej z nami koniec nie dzwoń do mnie i tak nie odbiorę!
Po tych słowach wyszła z budynku ,a zadowolona Natalia udała się do swojego stolika. Jednak Feder nie dał za wygraną. Podszedł do dziewczyny i zapytał:
-Co to miało być?
-Nie rozumiem o co pytasz?- Uśmiechnęła się zwycięsko.
-Czemu do jasnej cholery opowiadałaś o tym Cande?
-Niech wie ,że jesteś nic nie znaczącym dupkiem.
-Ale ja i Ludmiła nie spaliśmy ze sobą! Dobra przyznaję ,że parę razy się całowaliśmy ,ale to nic nie znaczyło!
Wtedy do akcji wkroczyłam ja.
-Nic nie znaczyło?
Odwrócił się przerażony słysząc mój głos.
-Ludmiła? Co ty tu robisz?
-Natka do mnie zadzwoniła. Ale to nieistotne. Jak mogłeś mi to zrobić?
-Ja Ci wszystko wyjaśnię!
-Nie kurwa nic nie będziesz wyjaśniał rozumiesz?! Ze mną się nie pogrywa byłam dla Ciebie zwykłą dziwką?! Odpowiedz!
-Nie Lu. Ja Cię kochałem.
-To czemu to spieprzyłeś?! Czemu?!
-Nie wiedziałem czy czujesz to samo..
-To teraz już wiesz. Nie odzywaj się do mnie ,ani do Naty od dzisiaj się nie znamy.
Później zdruzgotana wyszłam z restauracji. Z jednej strony byłam zadowolona ,ale z drugiej chciało mi się płakać. Usiadłam na tym samym kamieniu, na którym dzisiaj siedziałam z Federico. Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam. Pozwalałam ,by małe kropelki spływały mi po policzkach. Patrzyłam pustym wzrokiem w jeden punkt. Nagle poczułam mocny zapach męskich perfum. Momentalnie odwróciłam głowę. Mimo iż nie dopuszczałam do siebie takiej myśli ,to chciałam ,żeby był to Federico.
-Cześć.-Szepnął nieznajomy.
-Hej.
-Pamiętasz mnie? -Zapytał czułym głosem.
Spojrzałam na niego ponownie i kiwnęłam głową. Znałam go. Był to Diego Hernandez. Mój przyjaciel z dzieciństwa. Bez wahania wtuliłam się w jego rozgrzany tors. Czułam jak bije mu serce. W tamtym momencie biło tylko dla mnie. Wsłuchałam się w jego rytm. On zawsze umiał mnie pocieszyć. O nic nie pytał.. czekał. aż będę w stanie mówić..
-Pamiętasz Federico? -Zapytałam z drżącym głosem.
-Tego pedała?
Pokazał swój rząd równiutkich zębów przez co ja także się uśmiechnęłam.
-Tak to on.
-Co Ci zrobił? -Zapytał jakby czytał mi w myślach.-Zranił Cię?
-Tak. Okłamał.. Zranił.. Miałeś rację.. Byłam głupia.
-Nie prawda zakochałaś się. A on może szykować sobie trumnę. -Powiedział z błyskiem w oku.
Dobrze znałam ten błysk. Jak sobie coś postanowił ,nie dało się go od tego odciągnąć ,a ja jak głpia nie protestowałam. Wstał chwycił mnie za rękę i poszedł pod jego dom. Zapukał do drzwi ,a ja schowałam się za samochodem. Drzwi otworzył Feder ,nie wyglądał jak zwykle chyba był nachlany.  Diego zamachnął się i walnął go w twarz. Chłopak od razu upadł na ziemię. Na szczęście nic wielkiego mu się nie stało miał tylko rozciętą wargę. Szybko tam podbiegłam i odciągnąłem Diego od Federico niestety kiedy chciałam uciec Fede chwycił mnie za nogę ,więc kopnęłam go obcasem w krocze ,od razu puścił.  Chwyciliśmy się z Diego za ręce i pobiegliśmy do jego domu. Po drodze bardzo się rozpadało i dlatego byłam cała mokra.
-Diegito?
-Tak?
-Mógłbyś pożyczyć mi jakiś podkoszulek ,bo jestem cała mokra?
-Jasne ,ale chyba nie mam Twojego rozmiaru.-Zaśmiał się.
Zaraz wyszedł z garderoby ubrany w spodnie od dresu. Rzucił w moją stronę bluzką z krótkim rękawkiem. Weszłam do łazienki i przebrałam się w koszulkę. Po jakichś dwudziestu minutach wyszłam z łazienki.
-Pierwszy raz widzę ,żeby dziewczyna przebierała się dwadzieścia minut! -Uśmiechnął się.
-Co jak co ,ale makijaż trzeba poprawić!
Odwzajemniłam gest. Usiadłam obok niego na kanapie. Myślami byłam gdzie indziej. Zastanawiałam się co z Natą ,albo jak czuje się Feder.
-Luśka? Słyszysz?
-Co?
-Pytałem się czy chcesz coś oglądnąć?
-Nie mam ochoty na oglądanie horrorów ,a z tobą oglądanie czegoś innego niż porno i horrory nie wchodzi w grę.
-Jestem aż taki przewidywalny? -Zapytał ironicznie.-Chodź.
Chwycił moją dłoń zaprowadził mnie na taras. Było Dość zimno więc nałożył mi na ramiona swoją kurtkę. Pachniała nim. Uwielbiałam ten zapach. Objął mnie ramieniem i wyprowadził na balkon. Gdy doszliśmy do barierki oparłam się o nią i patrzyłam w gwiazdy.. Były piękne. Każda inna. Wyjątkowa. --Każdego dnie gdy patrzyłem w gwiazdy miałem nadzieję ,że robisz to samo. Zawsze gdy było mi smutno ,albo źle to myślałem o tobie wtedy humor momentalnie mi się poprawiał.
Spojrzałam na niego nie wiedziałam do czego zmierza.
-Kocham Cię Ludmiło. Wiem ,to może za wcześnie ,ale ja nie jestem już w stanie czekać.
Wtedy wszystko stało się jasne. Już znałam swoje uczucia. Podeszłam do niego. Położyłam mu ręce na torsie. Przysunęłam się jeszcze bliżej i wpiłam się w jego usta.  Na początku całowaliśmy się delikatnie. Czułam jak wkłada swój rozgrzany język do mojej buzi. Nasze języki łączyły się we wspólnym tańcu. Później poczułam ,że jego pocałunki przenoszą się na moją szyję. Głęboko oddychałam. Czuł ,że sprawia mi to przyjemność. Więc nie przestawał. Zaczął dotykać mnie swoimi długimi palcami w każde miejsce ciała. Pieścił mnie nie oczekując niczego w zamian. Zaniósł mnie na łóżko i ściągnął ze mnie bluzkę. Później poczułam jak rozpina mi rozporek w spodniach. Chwyciłam go za ręce ,a on popatrzył na mnie spojrzeniem mówiącym "nie przerywaj". Wstałam i sama zdjęłam sobie spodnie tym razem to ja rozebrałam jego. Gdy był w samych bokserkach zaczęłam całować go po torsie schodząc w dół. Poczułam ,że coraz bardziej go podniecam więc przeszłam do sedna. Wzięłam w zęby gumkę od majtek i zaczęłam ją powoli zsuwać w dół cały czas "niechcący" zahaczając o jego przyrodzenie. Jęczał z rozkoszy. Następnie on przyjął inicjatywę. Położyłam się całkiem naga i czekałam na jego reakcję. Popatrzył na mnie pożądającym wzrokiem. Zaczął mnie całować po brzuchu ,a jedną ręką jeździł po wewnętrznej części mojego uda.  W pewnym momencie chyba nawet krzyknęłam ,bo poczułam jak odskoczył. Później było już tylko lepiej. Poczułam jak we mnie wchodzi. Czułam się jak w siódmym niebie. Był bardzo delikatny. Pewnie bał się ,że jestem dziewica i będzie mnie to boleć ,jednak później jego ruchy były szybsze i bardziej zdecydowane. Po skończonym stosunku oboje byliśmy wykończeni. Opadliśmy na łóżko wtuleni w siebie. Tydzień później byliśmy już parą.   Nie czułam się najlepiej codziennie wymiotowałam i potwornie bolała mnie głowa. Natalia poradziła mi ,żebym zrobiła sobie test ciążowy. Kupiłam go w aptece i weszłam do łazienki aby go zrobić.  Po otrzymaniu wyniku doznałam szoku. Byłam w ciąży. Nie wiedziałam jak powiedzieć o tym Diego. Wyrzuciłam test do kosza w łazience i poszłam zrobić nam śniadanie. Poczułam jak Diego obejmuje mnie w talii.
-Dieguś.. Musimy pogadać.
-Skoro tak mówisz.-Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Będę ojcem! -Krzyknął gdy chciałam coś powiedzieć.
-Co? Ale skąd Ty? Jak?
-Nie zostawia się testu ciążowego w koszu. Zapamiętaj!
-Haha wiesz jak ja Cię kocham.
-Tak wiem ,w końcu jestem taki przystojny, seksowny i męski.
-I skromny.
-To też.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Oboje się w sobie zakochaliśmy. Nieisttne było kto pierwszy ważne ,że kochaliśmy się razem.
Morał z tej bajki jest krótki... Poczekaj chwilę...nie spiesz się z niektórymi decyzjami ,po niedługim czasie mogą okazać się niechciane. Nie kończ życia.. To taki piękny dar...Potrzebujesz go..
---
Nie jest to rozdział.. Tak was przepraszam ostatnio nie mam w ogóle czasu... Rozdziału mam dopiero początek ,ale tak cholernie mi się nie podoba ,że po prostu go chyba usunę i zacznę pisać gdy będę mieć wene... Ten oto O's nie podoba mi się wcale. Wysłałam go na jakiś konkurs i zrobiłam to w pośpiechu po prostu był dokończony ,a ten ,który chciałam wysłać nie.. Jednak jest to jedyna rzecz jaką mam zrobioną... Przepraszam tych ,którzy wyczekiwali rozdziału..  Rozdział w przyszłym tygodniu..
Nie mam siły do niczego.. nawet do życia
Magic Rose

4.05.2015

Descubri 6.

*Fuck you bitch*
Rozdział dedykuję Maya Hart! Pamiętaj o tym jaka jesteś wspaniała!
Piękna blondynka kroczyła ulicą, prowadzącą do jej szkoły. Po drodze rozmyślała o Marcusie. Nie wiedziała jak mu pomóc, a nie mogła patrzeć bezczynnie na to jak powoli się załamuje.  Jej myśli
przerwał znajomy głos.
-Luśka! Czekaj!
To była Martina.
-Cześć co tam?-Zapytała Ludmi.
-Wszystko gra. Idziesz do Sudia?
-Tak.
-Przejdziemy się razem.
Szły w zupełnej ciszy. Każda pochłonięta swoimi sprawami. Nie zauważyły nawet gdy machała do nich Camila.
-Cami? Co ty tu robisz? Nie wierzę w to!
-To lepiej uwierz Marti jestem i na trochę zostaję! Zaraz czekaj co Ci się stało w rękę?
-A długa historia opowiem Ci później.
Ludmiła była osobą cichą, wrażliwą i pełną emocji ,które zżerały ją od środka. Przyglądała się z boku jak witają się przyjaciółki. Czuła się jakby cały świat o niej zapomniał. Poczuła ukłucie w sercu. Wiedziała ,że Tini nie jest osobą ,która ją zostawi ,jednak pojawiły się pewne wątpliwości... Bała się.. Najzwyczajniej w świecie się bała. Głęboko w środku była krucha. Tylko dobrze udawała. Ruszyła w stronę Studio zostawiając z tyłu szczęśliwe dziewczyny. Nie chciała by ktokolwiek przebywał z nią z litości. Weszła do ciepłego pomieszczenie i odetchnęła z ulgą. W końcu nie było przy niej nikogo ,kto pytałby o powód jej smutku. Sama do końca nie wiedziała jakie emocje wtedy ją dręczyły. Zagubiła się. Weszła do łazienki w celu poprawienia makijażu. Usłyszała głośny płacz dochodzący z jednej z kabin toaletowych. Zapukała delikatnie w drzwi.
-Zajęte...-Odezwał się ochrypnięty dziewczęcy głos.
-Coś się stało?
-Nie twój interes.
Blondynka lekko popchnęła drzwi. Jej oczom ukazała się drobna szatynka o jasnozielonych ,małych oczkach. Ludmiła przyklękła na jedno kolano i delikatnie dotknęła kolana dziewczyny. Zielonooka śledziła każdy jej ruch przypatrując się malinowym usteczkom Ludmiły. 
-Dlaczego nie chcesz z kimś porozmawiać? Każdy ma jakieś problemy i nikt nie jest w stanie sobie z nimi poradzić samemu.
-Nie mogę....-Wyjęczała.-Wszyscy byście mnie znienawidzili!-Krzyknęła po czym wybiegła z łazienki. Ludmiła chciała za nią pobiec ,ale dziewczyna była dla niej zbyt szybka. Wróciła do łazienki i poprawiła makijaż. Wyszła z pomieszczenia i udała się w stronę sali do śpiewu. Usłyszała piękną melodię ,a później dobrze znany jej głos. Wiedziała ,że nie może tam wejść ,ale coś kazało jej to zrobić. Mimowolnie przymknęła zmęczone powieki i dała się ponieść muzyce. Delikatnie stąpając po podłodze wchodziła do sali. Federico na widok dziewczyny uśmiechnął się i nie przerywał gry. Otworzyła oczy i śledziła jego ruchy. Gdy skończył wpatrywał się w jej bursztynowe oczka. Nie mógł od niech odczepić wzroku cały czas śledził jej ruchy.
-Lu.. Ja muszę Ci coś powiedzieć...
-Fede nie mów nic ,wiem o co Ci chodzi. Ja też nie mogę bez nas wytrzymać tęsknię za tobą. Za każdym razem gdy słyszę Twój głos moje ciało drży ,a gdy "przez przypadek" dotykasz mnie na korytarzy nie jestem w stanie opanować oddechu...Kocham Cię....
Spuściła głowę i wbiła wzrok w podłogę.  Podszedł do niej i mocno do siebie przytulił. Wtuliła się w jego umięśniony tors. Było jej z nim dobrze. Bała się jednak zostawić Marcus'a.
-Mechi...Już nie musimy udawać. 
-Co? Rugg... nie rozumiem...
-Kochanie już wszystko jest dobrze!! Dostałem telefon od tego... jak mu było.. Marcusa? Chyba tak podobno był powiązany z mafią i powiedział ,że wszystko jest już dobrze i ,żebym Ci to przekazał .Już nikt nas nie nie śledzi. Jesteśmy wolni.Nie musisz udawać możesz być sobą... Mer... Okazało się ,że moja siostra to przeżyła. Muszę ją odnaleźć. Jedziesz ze mną? Nie chcę Cię znowu zostawiać.
-Nie... Ja zostanę.. muszę sobie to wszystko przemyśleć, poukładać. 
***

Piękna szatynka schowała się w rogu korytarza. Nie chciała by ktokolwiek wiedział o niej.. o tym kim jest..co robi. Skuliła się i objęła ramionami swoje kolana.  Nie płakała. Siedziała w cisz wpatrując się w pustą przestrzeń. Po niedługiej chwili poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Od razu odskoczyła. Spojrzała na twarz tajemniczej osoby. Rozpoznała go był to Diego. Szybko przetarła czerwone oczy i odwróciła wzrok.
-Co się stało?-Zapytał z troską.-Możesz mi powiedzieć.
-Dajcie mi wszyscy święty spokój najpierw ta blondynka w łazience teraz ty kurwa co was obchodzi moje życie! Dajcie sobie spokój.-Wykrzyczała i chciała wyjść ,ale Diego chwycił ją za nadgarstek i przytulił do swojej klatki piersiowej. Na początku się stawiała ,ale później zrozumiala ,że jest od niej silniejszy i wtuliła się w jego rozgrzany tors.
-Czemu nie chcesz komuś zaufać?-Zapytał po dłuższej chwili.
Nie odpowiedziała. Odsunął ją na długość ramion i spojrzał w jej zielone oczy. Ona także patrzyła prosto w jego tęczówki. Jednak się nie odzywała.
-Płakałaś.-Stwierdził-Dlaczego?
Znowu nic nie odpowiedziała. Spuściła wzrok na podłogę. Po jej policzku po raz kolejny spłynęła słona łza. Szybkim ruchem dłoni otarł ją i po raz kolejny mocno przywarł do niej. Nie chciał by płakała. Chciał by była szczęśliwa ,ale nie umiał jej pomóc gdy nie wiedział co jest powodem jej smutku. Dziewczyna odsunęła się od niego i odeszła. Po prostu wyszła. Nie zatrzymywał jej. Nie miał siły wydusić z siebie żadnego słowa. Próbował.. wiele razy ,ale ślina jakby ugrzęzła mu w gardle. Wybiegła ze Studia po drodze potrącając Martinę. Camila rozpoznała przyjaciółkę ,ale nie biegła za nią. Zostawiła ją. Wolała pójść do szkoły z Tini. Wiedziała ,że postąpiła źle.. ,ale była tylko człowiekiem nic nie znaczącym małym skrawkiem świata. A ona biegła cały czas przed siebie. Z jej oczu po kolei spływały nierównomiernie małe kropelki wody. Gdy wbiegła na ulicę nie zauważyła przejeżdżającej ciężarówki... Wpadła pod nią. Jej bezwładne ciało opadło ze spokojem na mokrą od deszczu ulicę. Kierowca ciężarówki szybko zatrzymał pojazd i z niego wysiadł. Podbiegł do rannej dziewczyny i próbował ją ocucić gdy to nic nie dawało zadzwonił po pogotowie. Nie wszyscy ludzie są egoistami. Niektórzy chcą Ci pomóc. Chłopak miał osiemnaście lat i prawo jazdy od dwóch miesięcy. Jechał właśnie na pogrzeb swojej matki. Jednak zamiast zostawić umierającą dziewczynę na ulicy pomógł jej. Po odwiezieniu przez pogotowie dziewczyny do szpitala pojechał za nią. Siedział w szpitalu czekając na jakieś informację dotyczące jej stanu zdrowia podczas gdy jej "przyjaciele" doskonale bawili się w klubie. Nie każdy kogo nazywasz przyjacielem nim jest. Niektórzy ludzie będący naszymi wrogami kochają nas bardziej ,niż codziennie widywane fałszywe twarze. Leżała na sali podłączona do różnych kabli. Nie otwierała oczu. Jej oddech był miarowy. Wszystkie rany powstałe po wypadku zostały zszyte. Na jej twarzy widniał delikatnie rozmazany makijaż.
***
Rudowłosa dziewczyna siedziała zmęczona na krześle w klubie. Myślała o różnych rzeczach. Jednak przede wszystkim jej głowę zaprzątało to jak w tym momencie czuje się Franceska. Chciała móc ją mocno do siebie przytulić. Przeprosić ,za to jak się zachowała.  Czuć jej bliskość. Wiedziała ,że coś złego działo się z nią przez te ostatnie lata. Gdy wyjeżdżała z Buenos Aires czuła jaką wielką krzywdę jej tym wyrządza, ale musiała to zrobić. Kiedy wróciła zastała wrak człowieka. Nie tą samą osóbkę ,którą tu pozostawiła. Zmieniła się nie do poznania. Wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni telefon i wykręciła jej numer. Dzwoniła parę razy, jednak nikt nie odbierał. Przestraszyła się. Wiedziała ,że coś musiało się stać. Wstała z krzesła i wyszła na zewnątrz.
-Cami? Gdzie idziesz?-Usłyszała głos Martiny.
Zignorowała go. szła przed siebie. Po chwili poczuła w spodniach wibracje. Wyciągnęła telefon.
-Halo?-Zapytała przestraszona.
-Camila Comino?
-Tak.
-Pańska przyjaciółka Franceska Mogillo jest w szpitalu. Potrącił ją samochód. Sprawca wypadku jest na miejscu.
Dziewczyna zamarła. Nie zdawała sobie sprawy ,ze Fran może zrobić sobie coś tak poważnego.
-Na jakiej.... ulicy...znajduje...się ...ten..szpital...-Wydusiła.
Mężczyzna podał jej dokładny adres. Wsiadła do taksówki i pojechała w wyznaczone miejsce. Gdy zobaczyła leżącą na sali Fran poczuła ukłucie w sercu. Nie mogła na nią patrzeć momentalnie wyszła z sali. Spojrzała na kierowcę znała go... Był to...
---
Dobra kolejny rozdzialik :) 
Czy mi się podoba? Ani trochę... Nadal nie wyjaśniłam co się wtedy działo ,ale spróbuję to opisać w następnym rozdziale :)
---
Tak ostatni spojler si/ę nie udał ,bo niestety ,ale przy tym rozdziale pomogła mi koleżanka no cóż tak to jest! Ona napisała część ,która opisuje Ludmiłe. Dziękuję Ci za to Aga! W każdym razie reszta rozdziału jest okropna więc na prawdę nie zdziwię się jeżeli komuś się nie spodoba :)
Spojler (ogólny) Descubri 7:
*Poznacie 2(nwm czy 2 czy 1) nowe postacie.
*Ludmiła będzie chciała się poddać.
*Federico wyjedzie.
----
Okej to tyle w dzisiejszym rozdziale :)
To do przeczytania!
Magic Rose