11.05.2015

Me and you?-O's. +18

*Wszystkie rzeczy ,które się wydarzyły...wydarzyły się z jakiegoś powodu*


Czasem zastanawiam się nad rzeczami ,które wcale nie są istotne. Tylko ,że skąd ja mogę wiedzieć co ma znaczenie ,a co nie. Czy życie to coś ważnego ? Dla niektórych tak ,dla innych nie ,a dla mnie ? Nie wiem. Ciągle zmieniam zdanie. Może jednak pewnego dnia przystanę na jednym. Życie nas zaskakuje. Ciągle zdarza się coś czego nigdy się nie spodziewaliśmy. Z tego wniosek ,że nie warto wymyślać scenariuszy na kolejny dzień ,ponieważ zdarzy się i tak coś zupełnie innego. Zapewne domyślacie się o czym będzie ta opowieść. Jeżeli jeszcze nie zrozumieliście mojego przekazu to wam wytłumaczę. Moje myśli krążą po głowie jak tornado. Chodzi o życie. Życie to najcenniejszy dar ,jednak niektórzy z niego rezygnują. Dlaczego ? Tego dowiecie się na końcu tej historii. Zamierzam wam opowiedzieć coś co zdarzyło się naprawdę. Nazywam się Ludmiła Ferro i urodziłam się w małej wiosce. Od samego początku nie było mi łatwo. Nie mogłam się uczyć w normalnej szkole ,ani poznawać inne dzieci. Gdy miałam osiem latek spotkało mnie coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Pewnego dnia do mojej wioski przyjechał chłopiec. Nie był taki jak my. Miał na sobie markowe ubrania i dużą grzywkę. Szedł pewnym krokiem za swoim tatą ,który był sołtysem naszej wsi. Moja mama gdy go zobaczyła zbladła i stanęła w drzwiach ,podpierając się o framugę. Ja z racji tego ,że byłam nieśmiałym dzieckiem schowałam się za sukienką mamy i obserwowałam całą tą sytuację. Sołtys podszedł do naszych drzwi i zdjął czapkę

-Dzień dobry.-Uśmiechnął się lekko patrząc na mnie.
-Co pana tu sprowadza ?-Zapytała oschle mama.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.
-No dobrze ,ale nie tutaj.
-Gdzie w takim razie ?
-Jak najdalej stąd.
-Dobrze bądź jutro u mnie w willi
-Będę .
Przez tą całą rozmowę patrzyłam na wyraz twarzy pana Jorge ,dlatego nie zauważyłam z jakim skupieniem przygląda mi się ten chłopiec.
-Tatusiu ?
-Tak Federico ?
-Możemy tu jeszcze zostać ?
-Czemu pytasz ?
-Bo mi się tu podoba.
-No dobrze.
Sołtys po raz kolejny spojrzał na twarz mojej matki.
-Chcesz się czegoś napić ?-Zapytała.
-Chętnie.
Mama wpuściła gościa do środka i zamknęła drzwi ,a ja zostałam sama z Federico. Nie miałam zamiaru siedzieć tak bezczynnie na ziemi i wpatrywać się w pustą przestrzeń ,więc wstałam.  Szłam przed siebie nie świadoma tego ,że za mną cały czas idzie nie znajomy chłopiec ,gdy to zobaczyłam  natychmiast się odwróciłam.
-Czego chcesz ?-Syknęłam.
-Wiedzieć jak masz na imię.
-Ludmiła.
-Czemu tak szybko idziesz?
-Naprawdę tego nie rozumiesz? Nie chcę Cię tu nikogo nie chcę! Zostaw mnie samą.-Krzyczałam
-Ludmi...-Wahał się.-Czemu nie dopuszczasz do siebie myśli ,że nie wszyscy ludzie chcą Cię zranić?
Milczałam.
Zaczęłam znowu iść prosto przed siebie. Tym razem już nie protestowałam żeby szedł za mną. Coś we mnie pękło. Kiedy na niego krzyczałam poczułam .. sama nie do końca umiem to wyrazić ,po prostu ugięły się pode mną nogi. Było w nim coś wyjątkowego co poczułam już od samego początku. Doszłam do miejsca ,w którym chciałam się znaleźć. Było to jedyne miejsce gdzie czułam się bezpieczna i mniej samotna. Było to niewielkie jezioro. Nie miałam przyjaciół więc jedyną osobą jaką polubiłam był on-Federico. Usiadłam na płaskim kamieniu i spojrzałam w jego stronę. Cały czas śledził mnie wzrokiem. Zamrugałam parę razy rzęsami. Od tamtej pory często się spotykaliśmy. Od naszego pierwszego spotkania minęło dziesięć lat. Teraz oboje mieliśmy po osiemnaście.  Siedzieliśmy na piasku oparci o kamień. Federico obejmował mnie ramieniem ,a ja... Ja czułam się szczęśliwa.
-Pamiętasz jak po raz pierwszy tutaj przyszedłeś?- Zapytałam.
-Tak. To było coś wspaniałego. Wtedy Cię poznałem.
Lekko się uśmiechnęłam. Poczułam łaskotanie w brzuchu. Nagle podeszła do nas rudowłosa dziewczyna. Nosiła na twarzy szeroki uśmiech. Tym razem też się uśmiechała. Federico od razu wstał i podszedł do dziewczyny.
-Ludmiła to jest Cande moja dziewczyna.
Kiedy usłyszałam ostatnie słowo zmarszczyłam brwi. Jednak nie dałam po sobie poznać ,że jest mi przykro. Wstałam i podałam rękę dziewczynie.
-Miło Cię w końcu poznać!- Powiedziała.
-W końcu?
-No tak. No bo my z Fedusiem jesteśmy razem tak ze trzy miesiące. Dużo mi o Tobie opowiadał.
Spojrzałam na Federico wzrokiem "?". On tylko wzruszył ramionami.
-Miło. Muszę już iść. Do zobaczenia.
-Czemu? Myślałam ,że zjemy razem kolacje.
-Kolacje?
-Fede Ci nic nie powiedział?
Tym razem to dziewczyna popatrzyła na niego piorunującym spojrzeniem.
-Nie nie mówił. Ale to nawet dobrze i tak bym nie mogła. Bawcie się dobrze.-Wymusiłam uśmiech.
Odwróciłam się i już chciałam odejść ,ale ktoś chwycił mnie za rękę. To był Fede.
-Jesteś zła? -Zapytał ściszonym głosem.
-Nie skądże.-Skłamałam.
-Widzę ,że kłamiesz.
-Federico czego oczekiwałeś? Nagle przyprowadzasz sobie dziewczynę i myślisz ,że wszystko gra. Nie chce mi się z tobą gadać. Pa.
Odeszłam wyrywając się z jego uścisku. Wróciłam do swojego mieszkania. Zadzwoniłam do Naty-mojej jedynej przyjaciółki.
-Hallo?
-Cześć Ludmi.
-Gdzie jesteś?
-Szczerze? Na randce.
-yhym. Dobra nie ważne.
-Czekaj. Albo mi się wydaje ,albo widzę Federico z jakąś rudą laską.
-Tak wiem dzisiaj dowiedziałam się ,że ma dziewczynę.
-Nie pierdz***....
-No niestety. Okay nie będę Ci przeszkadzać. Baw się dobrze.
-Co ty gadasz Federico Cię okłamał ,a ty mi mówisz ,żebym się dobrze bawiła? Ty chyba mnie nie znasz. Zemszczę się na nim. Bay.
-Pa.
Natalia była jedną z najlepszych osób na świecie. Poczułam ulgę gdy moja przyjaciółka postanowiła mi pomóc.  Ubrałam na siebie białą sukienkę przed kolana. Zrobiłam makijaż i fryzurę. Wyszłam z domu. Poszłam do tej samej restauracji ,w której była Naty. Usiadłam na najbliższym wyjścia krześle i przypatrywałam się przyjaciółce. Gdy mnie zobaczyła puściła mi "oczko" i zaczęła iść w stronę Federa.
-Fede?- Zapytała udając zdezorientowaną.
-Oh. Naty. Nie wiedziałem ,że tu będziesz.
-Kim ona jest?- Zapytała zrezygnowana Cande.
-Miałam o to samo zapytać Ciebie.- Zwróciła się do niej Natalia.
-Naty to jest Cande. moja. dziewczyna.
-Co? To ty masz dziewczynę i nic nie mówisz? Od kiedy jesteście razem?
-Od trzech miesięcy.-Odparła zadowolona Candelaria.
-Haha. -Zaśmiała mu się w twarz.-Jesteś żałosny. Rozkochujesz w sobie dziewczyny ,a później rzucasz się na inne? Ciebie pewnie też za niedługo rzuci więc się przygotuj!
-Naty to nie tak przecież z Ludmi jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-"Tylko przyjaciółmi"?! Czyli całowanie się i pieprzenie za przeproszeniem to są gesty przyjacielskie?!
Wtedy Candelaria nie wytrzymała wstała od stołu i krzyknęła:
-Ile to trwa?
-Ale co?
-Od kiedy mnie zdradzasz?!
-Nie zdradzam Cię!
-Kłam dalej z nami koniec nie dzwoń do mnie i tak nie odbiorę!
Po tych słowach wyszła z budynku ,a zadowolona Natalia udała się do swojego stolika. Jednak Feder nie dał za wygraną. Podszedł do dziewczyny i zapytał:
-Co to miało być?
-Nie rozumiem o co pytasz?- Uśmiechnęła się zwycięsko.
-Czemu do jasnej cholery opowiadałaś o tym Cande?
-Niech wie ,że jesteś nic nie znaczącym dupkiem.
-Ale ja i Ludmiła nie spaliśmy ze sobą! Dobra przyznaję ,że parę razy się całowaliśmy ,ale to nic nie znaczyło!
Wtedy do akcji wkroczyłam ja.
-Nic nie znaczyło?
Odwrócił się przerażony słysząc mój głos.
-Ludmiła? Co ty tu robisz?
-Natka do mnie zadzwoniła. Ale to nieistotne. Jak mogłeś mi to zrobić?
-Ja Ci wszystko wyjaśnię!
-Nie kurwa nic nie będziesz wyjaśniał rozumiesz?! Ze mną się nie pogrywa byłam dla Ciebie zwykłą dziwką?! Odpowiedz!
-Nie Lu. Ja Cię kochałem.
-To czemu to spieprzyłeś?! Czemu?!
-Nie wiedziałem czy czujesz to samo..
-To teraz już wiesz. Nie odzywaj się do mnie ,ani do Naty od dzisiaj się nie znamy.
Później zdruzgotana wyszłam z restauracji. Z jednej strony byłam zadowolona ,ale z drugiej chciało mi się płakać. Usiadłam na tym samym kamieniu, na którym dzisiaj siedziałam z Federico. Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam. Pozwalałam ,by małe kropelki spływały mi po policzkach. Patrzyłam pustym wzrokiem w jeden punkt. Nagle poczułam mocny zapach męskich perfum. Momentalnie odwróciłam głowę. Mimo iż nie dopuszczałam do siebie takiej myśli ,to chciałam ,żeby był to Federico.
-Cześć.-Szepnął nieznajomy.
-Hej.
-Pamiętasz mnie? -Zapytał czułym głosem.
Spojrzałam na niego ponownie i kiwnęłam głową. Znałam go. Był to Diego Hernandez. Mój przyjaciel z dzieciństwa. Bez wahania wtuliłam się w jego rozgrzany tors. Czułam jak bije mu serce. W tamtym momencie biło tylko dla mnie. Wsłuchałam się w jego rytm. On zawsze umiał mnie pocieszyć. O nic nie pytał.. czekał. aż będę w stanie mówić..
-Pamiętasz Federico? -Zapytałam z drżącym głosem.
-Tego pedała?
Pokazał swój rząd równiutkich zębów przez co ja także się uśmiechnęłam.
-Tak to on.
-Co Ci zrobił? -Zapytał jakby czytał mi w myślach.-Zranił Cię?
-Tak. Okłamał.. Zranił.. Miałeś rację.. Byłam głupia.
-Nie prawda zakochałaś się. A on może szykować sobie trumnę. -Powiedział z błyskiem w oku.
Dobrze znałam ten błysk. Jak sobie coś postanowił ,nie dało się go od tego odciągnąć ,a ja jak głpia nie protestowałam. Wstał chwycił mnie za rękę i poszedł pod jego dom. Zapukał do drzwi ,a ja schowałam się za samochodem. Drzwi otworzył Feder ,nie wyglądał jak zwykle chyba był nachlany.  Diego zamachnął się i walnął go w twarz. Chłopak od razu upadł na ziemię. Na szczęście nic wielkiego mu się nie stało miał tylko rozciętą wargę. Szybko tam podbiegłam i odciągnąłem Diego od Federico niestety kiedy chciałam uciec Fede chwycił mnie za nogę ,więc kopnęłam go obcasem w krocze ,od razu puścił.  Chwyciliśmy się z Diego za ręce i pobiegliśmy do jego domu. Po drodze bardzo się rozpadało i dlatego byłam cała mokra.
-Diegito?
-Tak?
-Mógłbyś pożyczyć mi jakiś podkoszulek ,bo jestem cała mokra?
-Jasne ,ale chyba nie mam Twojego rozmiaru.-Zaśmiał się.
Zaraz wyszedł z garderoby ubrany w spodnie od dresu. Rzucił w moją stronę bluzką z krótkim rękawkiem. Weszłam do łazienki i przebrałam się w koszulkę. Po jakichś dwudziestu minutach wyszłam z łazienki.
-Pierwszy raz widzę ,żeby dziewczyna przebierała się dwadzieścia minut! -Uśmiechnął się.
-Co jak co ,ale makijaż trzeba poprawić!
Odwzajemniłam gest. Usiadłam obok niego na kanapie. Myślami byłam gdzie indziej. Zastanawiałam się co z Natą ,albo jak czuje się Feder.
-Luśka? Słyszysz?
-Co?
-Pytałem się czy chcesz coś oglądnąć?
-Nie mam ochoty na oglądanie horrorów ,a z tobą oglądanie czegoś innego niż porno i horrory nie wchodzi w grę.
-Jestem aż taki przewidywalny? -Zapytał ironicznie.-Chodź.
Chwycił moją dłoń zaprowadził mnie na taras. Było Dość zimno więc nałożył mi na ramiona swoją kurtkę. Pachniała nim. Uwielbiałam ten zapach. Objął mnie ramieniem i wyprowadził na balkon. Gdy doszliśmy do barierki oparłam się o nią i patrzyłam w gwiazdy.. Były piękne. Każda inna. Wyjątkowa. --Każdego dnie gdy patrzyłem w gwiazdy miałem nadzieję ,że robisz to samo. Zawsze gdy było mi smutno ,albo źle to myślałem o tobie wtedy humor momentalnie mi się poprawiał.
Spojrzałam na niego nie wiedziałam do czego zmierza.
-Kocham Cię Ludmiło. Wiem ,to może za wcześnie ,ale ja nie jestem już w stanie czekać.
Wtedy wszystko stało się jasne. Już znałam swoje uczucia. Podeszłam do niego. Położyłam mu ręce na torsie. Przysunęłam się jeszcze bliżej i wpiłam się w jego usta.  Na początku całowaliśmy się delikatnie. Czułam jak wkłada swój rozgrzany język do mojej buzi. Nasze języki łączyły się we wspólnym tańcu. Później poczułam ,że jego pocałunki przenoszą się na moją szyję. Głęboko oddychałam. Czuł ,że sprawia mi to przyjemność. Więc nie przestawał. Zaczął dotykać mnie swoimi długimi palcami w każde miejsce ciała. Pieścił mnie nie oczekując niczego w zamian. Zaniósł mnie na łóżko i ściągnął ze mnie bluzkę. Później poczułam jak rozpina mi rozporek w spodniach. Chwyciłam go za ręce ,a on popatrzył na mnie spojrzeniem mówiącym "nie przerywaj". Wstałam i sama zdjęłam sobie spodnie tym razem to ja rozebrałam jego. Gdy był w samych bokserkach zaczęłam całować go po torsie schodząc w dół. Poczułam ,że coraz bardziej go podniecam więc przeszłam do sedna. Wzięłam w zęby gumkę od majtek i zaczęłam ją powoli zsuwać w dół cały czas "niechcący" zahaczając o jego przyrodzenie. Jęczał z rozkoszy. Następnie on przyjął inicjatywę. Położyłam się całkiem naga i czekałam na jego reakcję. Popatrzył na mnie pożądającym wzrokiem. Zaczął mnie całować po brzuchu ,a jedną ręką jeździł po wewnętrznej części mojego uda.  W pewnym momencie chyba nawet krzyknęłam ,bo poczułam jak odskoczył. Później było już tylko lepiej. Poczułam jak we mnie wchodzi. Czułam się jak w siódmym niebie. Był bardzo delikatny. Pewnie bał się ,że jestem dziewica i będzie mnie to boleć ,jednak później jego ruchy były szybsze i bardziej zdecydowane. Po skończonym stosunku oboje byliśmy wykończeni. Opadliśmy na łóżko wtuleni w siebie. Tydzień później byliśmy już parą.   Nie czułam się najlepiej codziennie wymiotowałam i potwornie bolała mnie głowa. Natalia poradziła mi ,żebym zrobiła sobie test ciążowy. Kupiłam go w aptece i weszłam do łazienki aby go zrobić.  Po otrzymaniu wyniku doznałam szoku. Byłam w ciąży. Nie wiedziałam jak powiedzieć o tym Diego. Wyrzuciłam test do kosza w łazience i poszłam zrobić nam śniadanie. Poczułam jak Diego obejmuje mnie w talii.
-Dieguś.. Musimy pogadać.
-Skoro tak mówisz.-Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Będę ojcem! -Krzyknął gdy chciałam coś powiedzieć.
-Co? Ale skąd Ty? Jak?
-Nie zostawia się testu ciążowego w koszu. Zapamiętaj!
-Haha wiesz jak ja Cię kocham.
-Tak wiem ,w końcu jestem taki przystojny, seksowny i męski.
-I skromny.
-To też.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Oboje się w sobie zakochaliśmy. Nieisttne było kto pierwszy ważne ,że kochaliśmy się razem.
Morał z tej bajki jest krótki... Poczekaj chwilę...nie spiesz się z niektórymi decyzjami ,po niedługim czasie mogą okazać się niechciane. Nie kończ życia.. To taki piękny dar...Potrzebujesz go..
---
Nie jest to rozdział.. Tak was przepraszam ostatnio nie mam w ogóle czasu... Rozdziału mam dopiero początek ,ale tak cholernie mi się nie podoba ,że po prostu go chyba usunę i zacznę pisać gdy będę mieć wene... Ten oto O's nie podoba mi się wcale. Wysłałam go na jakiś konkurs i zrobiłam to w pośpiechu po prostu był dokończony ,a ten ,który chciałam wysłać nie.. Jednak jest to jedyna rzecz jaką mam zrobioną... Przepraszam tych ,którzy wyczekiwali rozdziału..  Rozdział w przyszłym tygodniu..
Nie mam siły do niczego.. nawet do życia
Magic Rose

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wróciłam ♥ ♥ ♥
      Nie masz chęci do życia ?
      Zwariowałaś ? A ten morał ?
      Była bym wcześniej ale nie miałam dostępu do neta.
      Dziś już mam neta więc pisze :D
      Cudny, piękny, wspaniały, magiczny, idealny Os skończył mi się zakres słów bo jak inaczej można nazwać coś tak wspaniałego!?!?
      Cudnie piszesz :)
      Diego i Lu nie zbyt lubiłam to połączenie ale przez twojego Os polubiłam ♥ ♥ ♥
      Nie przepraszaj. Nie masz za co każdy ma gorsze dni.
      Ja mam dzisiaj ale twój Os mi poprawił humor. Dziękuję :*
      Nie rozpisuję się bo padnięta dziś jestem.
      Moja pani od w-f jet chora!!! Padał dziś deszcz a my byliśmy na stadionie i musieliśmy biegać 10 kółek wkoło stadionu. A to było po 6 lekcjach jestem padnięta. A na dodatek miałam dziś 3 matmy, przyrodę i historie!!! Dobra nie zanudzam moim zmęczeniem :D
      Czekam na rozdział ale spokojnie nie spiesz się :)
      ♥ Maya ♥

      Usuń
    2. P.S
      Dzięki za miejsce :*

      Usuń
  2. Wspaniały i Cudny Misiu <3 ciągle się zastanawiam skąd ty bierzesz ten talent??? ;** ( przepraszam że krótko :( byłam chora i teraz nadrabiam zaległości ) Kocham ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. kochana, to jest cudne *o*
      Sądziłem, że będzie Fedemilka a tu taka niespodzianka...
      Diego się wdarł ! :xx
      ahhh ten OS jest magiczny i ta puenta na końcu ! XDD
      Po prostu dziękuję za piękny os który kiedykolwiek czytałam ;xx
      Pozdrawiam i weny życzę ! :3

      Panna Martin

      Usuń
  4. 21 year old Budget/Accounting Analyst I Margit Durrance, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Class Act and Singing. Took a trip to Humayun's Tomb and drives a Boxster. mozna zajrzec tutaj

    OdpowiedzUsuń